No no, wielkie osiągnięcie serialu. Nominacje do TK. Mam nadzieję, że zagłosujecie ;)
Opowiadania o Krzysztofie Zapała [zawieszone]
poniedziałek, 30 listopada 2015
sobota, 24 października 2015
19.
Otworzyli drzwi i zastali tam ciszę, ale niezupełną. Usłyszeli cichy płacz dziecka. Krzysiek wpadł do salonu i zobaczył jak Tosiek siedzi przy Dorocie i próbuję ją obudzić. Monika odsunęła chłopca od matki i wzięła na rozmowę. W tym czasie Krzysiek zadzwonił na pogotowie i ułożył małżonkę w pozycji bezpiecznej. Czas strasznie się mu dłużył. Jego przyjaciółka w tym czasie rozmawiała z siedmiolatkiem.
-Tosiek, powiesz mi, co się stało?- zapytała delikatnie.
-Ciocia, bo mama powiedziała, że lepiej będzie jak jej nie będzie, że będziemy szczęśliwsi bez niej, potem wzięła jakieś tabletki i poszła spać- mówił Tosiek nie bardzo świadomy tego, co się stało.
-A dawno to było?
-Nie wiem ciociu, ale może z 20 minut za nim wy przyjechaliście.
-Dlaczego nie zadzwoniłeś?- zapytała blondynka
-Dzwoniłem ciociu- odpowiedział oburzony- Nawet do ciebie.
Monika przymrużyła oczy, po czym wyjęła telefon. Okazało się, że rzeczywiście miała nieodebrane połączenia od chłopca. Zauważyła również, że miała go wyciszonego.
-Nie słyszałam telefonu Tosiek.
-Ciocia, a mama się obudzi?
Monika wzięła głęboki oddech. Nie miała pojęcia co mu odpowiedzieć. Był mały i na pewno nie rozumiał co przed chwilą się stało. Od odpowiedzi uratował ją dzwonek do drzwi. Jako że Krzysiek był cały czas przy Dorocie i ją reanimował, to ona poszła otworzyć i zaprowadzić ratowników do salonu, którzy przejęli ją od Krzyśka.
-Ile pan ją już reanimuje?- zapytał jeden z ratowników?
-Dwadzieścia minut- odpowiedział.
Lekarz sprawdził puls i stwierdził, że to nie ma sensu, poza tym ciało Doroty było już zimne.
-Zgon 14.37- powiedział.
Krzysiek po tych słowach wpadł w szał. Zaczął krzyczeć na ratowników. Monika próbowała go uspokoić, ale to na nic. Po chwili w salonie zjawił się Tosiek, który przyszedł zobaczyć, co się dzieje. Zobaczył jak ratownicy wkładają ciało jego mamy do czarnego worka. Nie wiedział zupełnie co się dzieje. Jego tata przez łzy krzyczał na lekarzy. Monika podeszła do chłopca i go przytuliła. Potem uklękła przed nim i postanowiła mu powiedzieć co się stało, bo widziała, że jej przyjaciel nie da rady.
-Tosiek, muszę ci coś powiedzieć.
Siedmiolatek nie dał jej skończyć.
-Dlaczego mamę chowają do worka, a tata tak krzyczy?
-Właśnie to chcę ci wytłumaczyć. Twoja mama, ona umarła.
Tosiek w osłupieniu patrzył się to na Monikę, to na ojca, to na czarny worek. Po chwili podbiegł do worka i zaczął krzyczeć, żeby mama się obudziła. Płakał bardzo. Monika go odciągnęła od ciała Doroty z trudem. Do Krzyśka dotarło co się stało i się odrobinę uspokoił. Po pół godzinie ciało Doroty zostało zabrane. Mężczyzna nie wiedział co ze sobą zrobić. Monika postanowiła spakować rzeczy kolegi i jego syna, po czym pojechali do jej mieszkania. Tam zrobiła im coś do jedzenia. Krzysiek był już spokojny, ale wciąż myślał o tym co się stało. Tosiek z kolei zajął się zabawą z Frankiem, ale i tak był mało energiczny niż zazwyczaj. Gdy tak siedzieli w zupełnej ciszy, Krzysiek w końcu postanowił, że pojedzie do narzeczonej. Monika została z chłopcami, a Krzyśka zawiózł Artur.
Zapała wszedł do szpitala i udał się na salę, gdzie leżała Julia. Była u niej jej siostra. Mężczyzna poprosił, żeby zostali sami na chwilę. Gdy Ania opuściła salę, Krzysiek usiadł na brzegu i załamanym głosem powiedział.
-Dorota popełniła samobójstwo.
Julia nie mogła w to uwierzyć. Owszem, Dorota zrobiła świństwo, ale po tym jak usłyszała, że nie żyje, zrobiło jej się żal Krzyśka. Czarnowłosa przytuliła swojego partnera i go próbowała pocieszyć.
-Krzysiek, wstawaj. Musimy iść do pracy- mężczyzna usłyszał czyjś głos, a po chwili poczuł szarpanie. Zamkął oczy, a gdy je otworzył, zobaczył, że znajduje się w swojej sypialni.
-Julia?- zapytał nie co zaskoczony.
-Nie, śnieżynka świętego Mikołaja- odpowiedziała z żartem.
Krzysztof przetarł oczy i spojrzał się na narzeczoną, po czym ją przytulił i wyszeptał "Kocham cię". Potem udali się do kuchni, gdzie czekało na nich śniadanie, przygotowane przez Dorotę i ich syna. Oboje mile zaskoczeni zasiedli do stołu. Na stole leżała również kartka "Nie martwcie się o Tośka, jest ze mną. Chciałam z nim spędzić tylko miło czas. Nie będę już taka głupia, żeby go porywać. Dorota". Krzysiek odłożył list i razem z Julią zaczęli jeść. Gdy skończyli, uszykowali się do pracy. Krzysiek najpierw zawiózł Julię do kancelarii, a potem pojechał na komendę. Tam czekało go nieoczekiwane spotkanie. Prawie jak w jego śnie, tyle że tym razem to był mężczyzna, porządnie ubrany i rozmawiał z dyżurnym. Jacek, jak tylko zauważył kolegę, zawołał go do siebie. Posterunkowy podszedł do nich.
-Krzysiek, to jest pan Daniel Zapała. Chciał z tobą porozmawiać- Krzysztof przyjrzał się mężczyźnie uważnie. Zastanawiał się, kto to jest. To samo nazwisko, ale czy to tylko przypadek?
-Zapała?- zapytał ze zdumieniem.
-Tak, ma pan dla mnie chwile czasu? Chciałbym porozmawiać- Krzysiek lekko zmieszany zgodził się na rozmowę. Zaprosił go na stołówkę. Do odprawy miał jaką godzinę, więc mógł poświęcić temu mężczyźnie kilka minut uwagi. Zamówili kawę, po czym usiedli przy stoliku, który stał przy oknie.
-Więc o czym chciał pan ze mną porozmawiać?- zapytał Krzysiek.
-Możemy przejść na ty?- zaproponował.
-Na razie wolałbym nie.
-Ok, a więc, pan jest synem Witolda Zapały?
-Tak- odpowiedział niepewnie.
-No dobra, przejdę do rzeczy. Jestesmy przyrodnimi braćmi- Krzyśka na te słowa zamurowało.
-Jak to braćmi?
No dobra, skończyłam nareszcie kolejny rozdział. Przepraszam fanów tego bloga, ale ciężko jest prowadzić pięć blogów, a do tego szkoła.
1) Nastraszyłam was poprzednimi wydarzeniami?
2) Jakim cudem Daniel i Krzysiek to przyrodnie rodzeństwo?
piątek, 2 października 2015
18. Życie się wali jak domek z kart
-Krzysiek, zrobili mi badania i wyszło, że ja mam guza- Julia się rozpłakała. Krzysiek na tą wiadomość kompletnie się załamał. Ile jeszcze przykrych wiadomości czeka na niego, tego dnia? Miał nadzieję, że to ostatnia. Najpierw pojawia się jego matka, potem dowiaduje się o jej chorobie, a na teraz dowiaduje się, że jego narzeczona ma nowotwór.
-Ale guza czego?- zapytał, będąc cały czas w szoku.
-Guza mózgu. To jest glejak wielopostaciowy, czy coś takiego. Lekarze powiedzieli, że ludzie od diagnozy żyją jakiś rok- Julia się kompletnie rozkleiła.
Krzysiek ją przytulił.
Kownacka cały czas obserwowała ich z za szyby. Widziała, że jest coś nie tak. Zaczęła się martwić o swoją przyjaciółkę. Weszła do sali.
-Wszystko w porządku?- zapytała się pary, chociaż spodziewała się odpowiedzi.
-Nie, nic nie jest w porządku- powiedział Krzysiek i wyszedł z sali, by panie nie widziały, jak się rozkleja.
-Julia, co się stało?- zapytała koleżankę, która miała łzy w oczach.
-Monika, ja mam nowotwór. Glejak wielopostaciowy. To jest nowotwór złośliwy, ludzie umierają rok po diagnozie.
Monika odgarnęła grzywkę do tyłu.
-Ale przecież to nie jest wyrok. Jest chemioterapia, radioterapia- przyjaciółka chorej próbowała ratować całą tą sytuację- Nie możesz się poddać. Musisz walczyć dla Krzyśka i tego maleństwa, które ma się za jakiś czas pojawić na świecie. Julia, nie możesz się poddać.
-Monika, możesz zadzwonić do mojej siostry i poprosić, żeby przyjechała tutaj? Tylko nie mów o co chodzi- Julia podała telefon.
-No pewnie Julia.
Monika wyszła na korytarz, żeby zadzwonić do Ani. Po chwili wróciła i oddała telefon i oddała go przyjaciółce.
-Mogę mieć jeszcze jedną prośbę? Idź poszukaj Krzyśka.
Monika nie zaprzeczała. Dla Julii była w stanie zrobić wszystko. Poszła szukać przyjaciela. Na terenie szpitala nie mogła go znaleźć, dlatego postanowiła wyjść przed budynek. Ujrzała skulonego mężczyznę, który siedział i opierał się o radiowóz. Podeszła do niego.
-Zobaczysz, jeszcze wszystko się ułoży- Monika próbowała pocieszyć przyjaciela.
-Co ma się ułożyć? Przecież ona może umrzeć.
Monika usiadła przy koledze i objęła go ramieniem.
-Krzysiek, przecież z nowotworem można żyć kilka lat, a z resztą można go przezwyciężyć. Uwierz mi, wiem co mówię- sierżant próbowała uświadomić posterunkowemu, że to nie jest koniec świata.
-Niby skąd?- Zapałę zaciekawiła ostatnia część wypowiedzi przyjaciółki.
-Z doświadczenia- policjantka nigdy wcześniej nie opowiadała co przeżyła kilka lat temu. Z resztą nie był to powód do dumy. Wolała o tym zapomnieć, niż myśleć o tym, czy choroba nie wróci.
-To było sześć lat temu. Byłam wtedy na zwolnieniu z powodu zaawansowanej ciąży, chyba siódmy miesiąc, bo nie pamiętam już dobrze. Byłam na zwykłych badaniach. W pobranej krwi wykryto komórki rakowe. Zrobili mi wszystkie badania pod kątem nowotworów i padła diagnoza. Rak piersi. Przez chemię Zosia urodziła się martwa. Potem przeżuty, z którymi też dosyć długo walczyłam, ale zwyciężyłam to i w ogóle po mnie tego nie widać. Czy podejrzewałbyś, że kiedykolwiek miałam nowotwór?
Krzyśka kompletnie zatkało. Monika i rak? Nigdy by się tego nie spodziewał.
-Nie wiedziałem- Krzysiek spojrzał nareszcie na Monikę.
-No widzisz. A teraz wytrzyj te łzy, chodź do Julii i pokaż jej, że zależy ci na niej, bo tego teraz najbardziej potrzebuje.
Przyjaciele wstali, ale za nim poszli do szpitala, Krzysiek oparł się o samochód i kolejny raz tego dnia z jego oczu popłynął strumień łez. Monika zatrzymała się.
-Młody, co jest grane?
-Ja się tak o nią boję- powiedział.
Monika nic nie mówiła, tylko go przytuliła.
Gdy posterunkowy się uspokoił, razem z sierżant poszli do Julii. Była u niej już Ania, która zawiadomiona przez Monikę, rzuciła wszystko i przjechała do szpitala. Siostry właśnie ze sobą rozmawiały. Widać było, że Ania jest przejęta tym wszystkim, jak każdy. Policjanci weszli do sali. Julia starała się nie okazywać swoich uczuć, nie płakała już tak jak wcześniej. Pewnie dzięki obecności Ani. Krzysiek usiadł na łóżku, obok narzeczonej, złapał ją za rękę i powiedział
-Przejdziemy przez to razem.
-Mam taką nadzieję- odpowiedziała, uśmiechając się sztucznie. Nie umiała się uśmiechnąć szczerze. Wiadomość sprzed kilku godzin przybiła ją totalnie.
Zapanowała cisza. Dało się usłyszeć dźwięk muchy. Ciszę przerwał dzwoniący telefon Krzyśka. To była Nikola. Mężczyzna kompletnie zapomniał o synu, który był u jego siostry. Wyszedł na korytarz, żeby odebrać.
-Krzysiek, możesz mi wytłumaczyć dwie rzeczy?- w głosie Nikoli było słychać wkurzenie- Gdzie ty do jasnej cholery jesteś? Ja byłam umówiona z pacjentem i przez ciebie musiałam przełożyć spotkanie. To po pierwsze. Po drugie, możesz mi wyjaśnić co to za sprawa z naszą matką?- Nikola nie mówiła, tylko krzyczała, że Krzysiek musiał odsunąć słuchawkę od ucha.
-Przepraszam nawaliłem, ale to nie mogłaś zostawić ich z Kubą?
-Kuba musiał jechać do swojej mamy, a Michał poszedł na urodziny do kolegi. Dobra, mniejsza o to spotkanie z pacjentem. Lepiej mi powiedz co to za historia z naszą matką. Pojechałam do ciebie do domu, że może Julia jest w domu, a drzwi otwiera mi jakaś obca baba, której nie znam, a potem podaje się za naszą matkę, do tego Dorota to wszystko potwierdza. Co jest grane?- Nikola była mocno oburzona.
-A gdzie ty teraz jesteś?
-Jadę na komendę, żeby z tobą pogadać w cztery oczy.
-Ale ja jestem w szpitalu z Julią.
-Dlaczego?- Nikola trochę ochłonęła.
-Nikola, to nie jest rozmowa na telefon. Przyjedź do szpitala na Traugutta.
-Ok- Nikola się rozłączyła. Krzysiek schował telefon do kieszeni i wrócił do przyjaciółki, narzeczonej i jej siostry. Po pół godzinie zjawiła się Nikola.
-Krzysiek, co się dzieje?- zapytała wpadając na niego zdyszana.
-Spokojnie, gdzie jest Tosiek?- zapytał Krzysiek.
-Z Dorotą, no przecież nie wzięłabym go do szpitala- odpowiedziała.
-Słucham? Z Dorotą?- Krzysiek się wkurzył- Jak się coś mu stanie to będzie to tylko twoja wina. Nie wybaczę ci tego!
-Krzysiek, spokojnie. Chyba nie wierzysz, że Dorota będzie w stanie zrobić znowu coś takiego?
-Nie znasz jej. Daj mi klucze od auta- powiedział, starając się być opanowanym. Nikola z początku nie chciała tego zrobić, ale widząc zdenerwowanie Krzyśka zgodziła się, ale pod warunkiem, że ktoś z nim pojedzie. Poprosił o to Monikę, która się zgodziła.
Szybko udali się do samochodu Moniki. Monice jeszcze kilka razy zgasł samochód, przez co Krzysiek się denerwował. Do tego jeszcze korki na mieście.
W końcu po przebiciu się przez centrum, znaleźli się pod blokiem. Nim Monika dobrze stanęła, mężczyzna wysiadł z auta i pobiegł do mieszkania. Kobieta zaparkowała, zamknęła auto i dołączyła do przyjaciela. Krzysztof otworzył mieszkanie i zastali tam...
Hej, hej, hej. Naszła mnie wena i powstał kolejny rozdział. Jak myślicie, co zastali Monika i Krzysiek w mieszkaniu?
sobota, 26 września 2015
17. Nieświadomość Jacka. Kłótnia matki z synem. Prawda
-Krzysiek, jak odwieziecie Olę, to wracajcie na bazę. Mam do ciebie interes, ale to nie jest rozmowa ani na szczekaczkę, ani na telefon- powiedział Jacek.
-No dobra, ale dlaczego?- Krzysiek próbował coś wyciągnąć od kolegi, ale on nic nie chciał odpowiedzieć. Nie zostało im nic innego, jak zawieźć Olę i pojechać na komendę. Gdy już Ola była z Dominiką i Anią, Monika i Krzysiek pojechali na komisariat. Oboje udali się od razu do dyżurnego. Gdy tylko weszli, mina im zrzedła. U Jacka była kobieta, którą Krzysiek rano spławił.
-To jest starszy posterunkowy Krzysztof Zapała- powiedział niczego nieświadomy Jacek.
-Więc to jednak ty- kobieta podeszła do policjanta i mu się uważnie przyjrzała. Krzysiek myślał, że zapadnie się pod ziemię. Miał nadzieję, że to się nie wyda, a przez nieświadomość Jacka prawda wyszła na jaw.
-Jacek, chodź na chwilę- powiedziała Monika. Chciała zostawić Krzyśka samego z kobietą, która twierdziła, że jest jego matką.
-Synku, dlaczego mnie okłamałeś przed komendą?- zaczęła Krystyna.
-A dziwisz mi się? To przez ciebie razem z Nikolą trafiliśmy do domu dziecka, tylko, że ona po dwóch tygodniach znalazła rodzinę, a ja? Ja dwanaście lat byłem w domu dziecka, a ty ani razu do mnie nie przyszłaś. I co? Myślałaś, że jak przyjdziesz do mnie pod pracę, to może scen nie będę robił? Myliłaś się.
-Ale to nie tak- mama Krzyśka chciała się mu wytłumaczyć, ale on jej nie dał.
-A jak? Ty tylko chlałaś po śmierci ojca, nie interesowałaś się w ogóle nami. Może to i było z dwadzieścia lat temu, ale takie wspomnienia siedzą w głowie. Teraz też jesteś pijana? Prawda? I co? Może przyszłaś prosić o kasę na wódkę?- Krzysiek nie krył swojego żalu do matki, tylko mówił to co myślał.
-Nie, nie przyszłam cię o nic prosić. Ja tylko chciałam, żeby moje dzieci były przy mnie w ostatnich dniach mojego życia, ale jak nie masz ochoty, to nie- smutna kobieta wyszła z pokoju dyżurnego, a do Krzyśka dopiero teraz zaczęły docierać słowa "ostatnich dniach mojego życia". Nie wiedział co jego mama chciała przez to powiedzieć, ale te słowa podziałały na niego, jak lodowaty prysznic. Naskoczył na swoją matkę, nie znając powodu tej wizyty, a teraz było mu głupio i zrozumiał, że zranił kobietę, która dała mu życie. Postanowił za nią pójść i porozmawiać na spokojnie. Nie chciał tak tego zostawić. Wybiegł przed komendę i zaczął się za nią rozglądać. W końcu ją dostrzegł. Siedziała na jednej z ławek i piła wódkę. Krzysiek do niej podszedł.
-Daj to- zwrócił się do niej. Krystyna się posłuchała syna. Posterunkowy wylał zawartość na trawnik, a butelkę wrzucił do śmietnika.
-Mamo, możesz mi powiedzieć o co ci chodziło? Co ty mówiłaś o ostatnich dniach życia?
-Bo ja jestem śmiertelnie chora- powiedziała i się rozpłakała. Krzyśkowi co raz bardziej się robiło głupio, że tak na nią naskoczył. Nie wiedział, że to dlatego chciała nawiązać kontakt.
-Synu, ja mam raka. Lekarze nie dają mi żadnych szans.
Krzysiek przytulił swoją mamę. Teraz to już kompletnie czuł się jak drań.
-Mamo, przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem.
-Wcale się nie dziwię. Spodziewałam się tego, dlatego nie mam ci tego za złe. Wiem, że cię skrzywdziłam. Czy mi to wybaczysz?- powiedziała ze łzami w oczach.
-Jakim byłbym synem, gdybym ci tego nie wybaczył? No jasne, że tak. Chodź, zawieziemy cię do Nikoli- powiedział i poszli w stronę radiowozu.
-Monika, chodź na dół- Krzysiek wezwał koleżankę przez radio.
Monika po chwili była już w radiowozie. Zawieźli Krystynę do Nikoli, ale nikogo nie było.
-To co robimy Krzysiek?- zapytała Monika.
-Może do mnie pojedziemy?- zaproponował Krzysiek.
-No a Dorota?- Monika zwróciła mu uwagę na ten szczegół, który był przeszkodą.
-Zapomniałem o niej. Trudno, będzie musiała się z tym pogodzić, bo nie ma innego wyjścia- stwierdził zrezygnowany Krzysiek.
Monika ruszyła w stronę osiedla, gdzie mieszkał posterunkowy. Po 15 minutach byli na miejscu.
Krzysiek otworzył drzwi swojej mamie i pomógł jej wysiąść. Weszli do klatki u udali się pod jego mieszkanie. Otworzył drzwi i wpuścił ją do środka. W mieszkaniu była tylko Dorota.
-Krzysiek? Co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona widokiem jeszcze swojego męża.
-Przywiozłem swoją matkę. Mam prośbę, bądź dla niej miła. Ona jest w ciężkiej sytuacji. Chciałem, żeby pobyła u Nikoli, ale nikogo nie było. Możesz to dla mnie zrobić.
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja, Julia jeszcze twoja matka, od której śmierdzi alkoholem- zaczęła lamentować.
-Ja wiem, to skomplikowane. Jak wrócę do domu to pogadamy. Julia wie o wszystkim, bo już z nią rozmawiałem. Mojej mamie tłumaczyłem z grubsza całą sytuację. Proszę o jedno. Bądź dla niej tylko miła.
-No dobra, tyle mogę zrobić dla ciebie.
-Dziękuję, ja wracam do pracy. Na razie.
-Na razie- Dorota zamknęła drzwi za Krzyśkiem i poszła do kuchni zrobić coś do picia.
Krzysiek wrócił na patrol. Monika od razu zapytała się kolegi jak mu poszła rozmowa z prawie byłą żoną. On jej opowiedział o przebiegu rozmowy. Gdy skończyli rozmawiać, wywołał ich dyżurny. Kazał im jechać do kancelarii prawnej Julii. Monika włączyła błyski i szybko się tam udali. Gdy dotarli na miejsce karetka odjeżdżała spod kancelarii. Krzysiek jak to zobaczył, zaczął się denerwować i nie był w stanie nic zrobić, dlatego Monika poszła porozmawiać z sekretarką swojej przyjaciółki. Wróciła do radiowozu z jakąś karteczką. Poprosiła dyżurnego, żeby wysłał patrol na adres jednego z klientów mecenas Tokarczyk i powiadomiła go, że jadą do szpitala.
Krzysiek wpadł do budynku, a Monika zaraz za nim. Dowiedzieli się, gdzie jest Julia. Poszli oboje do niej. Kobieta siedziała na łóżku szpitalnym i miała łzy w oczach. Krzysiek postanowił, że wejdzie do niej sam.
-Skarbie, co jest grane? Czemu płaczesz?- zapytał przytulając ją.
-Krzysiek, zrobili mi badania i wyszło, że ja mam...
Co wyszło w badaniach jak myślicie? Czy to coś poważnego? No i jak myślicie, czy relacje Krzyśka i jego matki się ułożą?
Wiem, że dużo się dzieje w tym rozdziale, ale miałam wenę.
sobota, 29 sierpnia 2015
16. Awantura, najmniej oczekiwane spotkanie
-Tosiek, idź do swojego pokoju. Dorota, co ty tu robisz?- zapytał Krzysiek, który był zaskoczony widokiem swojej żony.
-Prokurator pozwolił odpowiadać mi z wolnej stopy.
-Ale czemu przyjechałaś akurat tutaj, a nie do swojej mamy?- Krzysiek tego nie mógł zrozumieć.
-Bo chciałam sobie posiedzieć z wami, w końcu nadal jesteśmy rodziną- zaczęła Dorota i chciała przytulić Krzyśka, ale on się odsunął.
-Ty w ogóle znasz znaczenie słowa rodzina?- zadrwiła z niej Julia.
-A ty się nie wtrącaj. Ciekawe co powie sąd na to, że prawniczka spotyka się ze swoim klientem?- zwróciła się do Julii.
-Z tego co wiem, to nie ma znaczenia- powiedziała Julia.
-Tak, no to zobaczymy- Dorota odwróciła się na pięcie i poszła do pokoju gościnnego położyć się spać. Krzysiek z Julią w nie najlepszych humorach postanowili pójść do swojej sypialni i położyć się spać. Wcześniej jednak Krzysiek uśpił syna.
Krzysiek następnego dnia miał do pracy na 8. Wstał wcześniej i zaczął się szykować. Julia również tego dnia musiała zjawić się w pracy, więc wstała razem z Krzyśkiem. Obudzili również Tośka. Mieli go zawieźć do siostry Krzyśka. Kiedy mieli już wychodzić, wstała Dorota.
-A gdzie wy jedziecie?- zapytała, opierając się o ścianę.
-Do pracy, a Tośka zostawimy u mojej siostry- odpowiedział Krzysiek
-A nie może zostać ze mną? Przecież umiem się nim zająć- powiedziała do Krzyśka- Tosiek, zostań ze mną- zwróciła się do syna.
-Ale ja chcę jechać do cioci Nikoli i wujka Kuby- powiedział i schował się za ojca.
-Tosiek jedzie do Nikoli bez żadnego gadania, a teraz pozwól,że wyjdziemy, bo się spóźnimy. Na razie- pożegnał się Krzysiek i wyszli we trójkę.
Dorota siadła na tapczanie i zaczęła rozmyślać jak tu się pozbyć Julii. Włączyła laptopa i zaczęła przeglądać różne strony z takimi informacjami. Później weszła na stronę sklepu internetowego.
W tym samym czasie na komendzie
-Hej Krzysiek- powiedziała zadowolona Monika.
-Cześć- odburknął. Monika od razu zauważyła, że jej partner ma zły humor.
-Stało się coś?- zapytała.
-Daj spokój. Wczoraj po pogrzebie Emilii pojechaliśmy do siostry Julii, a gdy wróciliśmy do domu, nie zgadniesz, kogo w nim zostaliśmy.
-Mamę Doroty?- zgadywała Monika.
-Nie, jej córkę- odpowiedział.
-Dorotę?
-Tak.
-Co ona tam robiła?
-Prokurator pozwolił na to, żeby do czasu procesu była na wolności. Nie wiem, czym to było spowodowane, ale jak tylko dorwę tego prokuratura- Krzysiek miał już dokończyć, ale do biura wszedł Wysocki.
-Monika, Krzysiek. Mam do was prośbę. Pojedziecie po Olę do szpitala, bo Mikołaj niestety nie może.
-Jasne- zgodziła się Monika.
-Dziękuję. Na was zawsze można liczyć.
Komendant wyszedł z biura, a oni zaczęli się zbierać. Wzięli swoje kamizelki, radiostacje oraz pałki i poszli do radiowozu. Kiedy wyszli przed komendę ujrzeli, że jakaś kobieta w średnim wieku, ubrana nie zbyt schludnie kręci się przed budynkiem. Postanowili się jej zapytać co tutaj robi. Podeszli do niej bliżej. Już z daleka było czuć od niej alkohol.
-Przepraszam, pomóc w czymś pani?- zapytała Monika.
-Ja szukam Krzysztofa Zapały- odpowiedziała kobieta.
Monika spojrzała na swojego partnera, a on na nią.
-A można wiedzieć, dlaczego?- Monika widziała, że Krzysiek jest w szoku, dlatego próbowała wyciągnąć od niej jak najwięcej.
-To jest mój syn- Krzysiek nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Monika również była w szoku.
-Przepraszam, ale nie możemy pani pomóc- powiedział i poszedł do radiowozu. Monikę trochę zdziwiło jego zachowanie, ale skoro jego reakcja była taka, a nie inna, to znaczyło, że ma powód.
-Do widzenia- Monika się pożegnała z kobietą i dołączyła do posterunkowego. Postanowiła od razu zapytać o to, dlaczego zareagował w taki sposób i nawet nie chciał z nią rozmawiać.
-Możesz mi powiedzieć, co ty zrobiłeś?
-Nie chcę o tym rozmawiać- odpowiedział oschle.
-Krzysiek, przychodzi pod komendę kobieta, twierdzi, że jest twoją mamą, a tylko, że nie możemy jej pomóc? Nawet porozmawiać z nią nie chciałeś.
-Możemy jechać po Olę do tego szpitala?- Krzysiek zmienił temat. Nie chciał nic mówić. Miał żal do tej kobiety i nie miał ochoty z nią rozmawiać.
Monika tylko spojrzała na niego, a po chwili ruszyła.
Kwadrans później byli pod szpitalem. Monika wysiadła z radiowozu i czekała aż jej partner też opuści radiowóz, ale po jego minie było widać, że nie ma zamiaru się ruszać z auta, dlatego podała mu tylko kluczyki i poszła do koleżanki.
Krzysiek siedział zamyślony. Zastanawiał się, czego ta kobieta może od niego chcieć, że pojawiła się akurat teraz. Jakoś wcześniej się nim nie interesowała.
W tym samym czasie, w szpitalu.
-Cześć Ola- Monika przywitała koleżankę, która siedziała na łóżku- Jak się czujesz?
-Boli mnie tam, gdzie mam szwy, ale da się wytrzymać.
-A ręka? Czujesz coś?- zapytała z troską.
-Nie, zupełnie nic nie czuje. Dobrze, że mam Mikołaja, bo nie wiem, czy sama będę w stanie coś zrobić. Ale chciałabym odzyskać sprawność w ręce, bo nie chce całe życie być uzależniona od kogoś.
-Zobaczysz, wszystko będzie dobrze, a teraz chodź, bo Krzysiek siedzi sam w aucie i pewnie się nudzi- powiedziała Monika i wzięła torbę Oli. Ola zaszła jeszcze na chwilę do lekarza i umówiła się na wizytę kontrolną. Potem koleżanki poszły do radiowozu.
-Cześć Krzysiek- przywitała się Ola, wsiadając do auta.
-Cześć Ola- na widok koleżanki, Krzyśkowi od razu pojawił się uśmiech na twarzy- Jak się czujesz?
-Zmienisz zestaw pytań, czy mam cię w łeb walnąć? - powiedziała z żartem Ola.
-Dobrze cię widzieć w dobrej formie.
-To co? Gdzie jedziemy?- zapytała Monika, odpalając silnik.
-Zawieź mnie do mieszkania Kamili. Mikołaj pojechał z nią do ośrodka, a dziewczynki są same.
Gdy jechali w stronę mieszkania byłej żony Mikołaja, do Krzyśka zadzwonił telefon. Był to Jacek. Krzysiek zaczął zastanawiać się, czego może chcieć jego kolega. Odebrał.
Powróciła wena, ale za to czasu mniej. No ale skończyłam nareszcie pisać. Jak myślicie co chce Jacek od Krzyśka?
Ps. Opowiadania będę starała się dodawać w weekendy, ale nie zawsze, więc się nie gniewajcie.
czwartek, 27 sierpnia 2015
15. Pogrzeb Emilii. Dorota.
Dwa dni później odbył się pogrzeb koleżanki Krzyśka. Całe szczęście zdążył wyzdrowieć. W pogrzebie Emilii uczestniczyła cała komenda, oprócz Oli, która była w szpitalu. Zapała razem ze swoją partnerką zawieźli Tośka do siostry Julii, Ani i pojechali do kościoła.
W czasie, kiedy odbywał się pogrzeb w mieszkaniu Krzyśka pojawiła się Dorota. Prokurator pozwolił na to, żeby Dorota odpowiadała z wolnej stopy.
Dorota około 12 przyszła do mieszkania. Postawiła torbę w przedpokoju i weszła dalej do mieszkania. Rozejrzała się i zobaczyła damskie rzeczy, które nie należały do niej. Zaczęła przeglądać szafki i znalazła jakieś zdjęcia USG. Dobrze wiedziała co na nim jest. Zaczęła się zastanawiać skąd to się tu wzięło, ale chyba zaczęło docierać do niej, że jej mąż ma nową kobietę. Była tym wszystkim zaskoczona, ale i zrozpaczona. Usiadła i zaczęła płakać. Gdy wchodziła do mieszkania, miała nadzieję, że jeszcze uda się im to wszystko odbudować, a to jedno zdjęcie przekreśliło wszystko. Dorota zastanawiała się, kto może być kochanką Krzyśka. Na zdjęciu jednak zobaczyła, że zdjęcie należy do Julii Tokarczyk. Dorota od razu skojarzyła, że to prawniczka Krzyśka. Postawiła sobie jeden cel- pozbyć się jej na zawsze. Postanowiła, że będzie udawać, że niczego nie wie, a potem im namiesza w życiu. Ogarnęła się i postanowiła, że wszystko odłoży na miejsce tak, żeby się nie zorientowali, że grzebała im w rzeczach. Usiadła na sofie i zaczęła oglądać telewizję.
Krzysiek z Julią po pogrzebie pojechali po Tośka i zawiedzieli się trochę u Ani i Oskara. Gdy zaczęło się robić późno, zaczęli się zbierać. Około 22 byli pod blokiem. Julia z Krzyśkiem przed klatką spotkali swoją sąsiadkę. Zaczęli chwilę gadać. Krzysiek dał synowi klucze, żeby poszedł do domu. Otworzył drzwi i wszedł do mieszkania.
-Nareszcie wróciliście- krzyknęła Dorota z salonu i wyszła nad przedpokój.
-Mama?- powiedział przerażony.
-Tosiek, jak dobrze cię widzieć- powiedziała Dorota.
Tosiek chciał wyjść z mieszkania, ale akurat weszli do niego Julia i Krzysiek w dobrych humorach, ale zaraz potem zniknął im uśmiech z twarzy.
No i jest kontynuacja opowiadań. Dostałam weny i proszę. Jak myślicie, jak będzie wyglądać ich rozmowa?
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
Czy miniaturka zawsze musi mieć nieszczęśliwe zakończenie?
Chyba tak
Tosiek już od tygodnia był w Polsce razem z ojcem. Był bardzo szczęśliwy, że jest nareszcie z ojcem. W Anglii przeżył koszmar przez swoją matkę. Płakał codziennie, chciał do ojca, a Dorota próbowała mu wmówić, że Krzysiek już ich nie kocha, ale on jej nie wierzył. Do tego jeszcze ten Alan. Znęcał się i nad Tośkiem i Dorotą. Dorota kierowała też agresję na swojego syna. Całe szczęście Dorota jak i Dablić są już w areszcie i staną przed sądem.
Miesiąc od powrotu Tośka
Dzisiaj miała się odbyć rozprawa w sądzie o pozbawienie Dorotę praw rodzicielskich. Krzysiek od rana był poddenerwowany, chodził jakiś nieobecny. Umówił się ze swoją adwokat, że spotkają się przed budynkiem sądu o 11.30, a była dopiero 8. Obudził Tośka, uszykował mu i sobie śniadanie, uszykowali się i Krzysiek zawiózł syna do Moniki. Jako że Monika miała być świadkiem na rozprawie, chłopcy zostali z mężem Moniki. Po trzech godzinach trudnej rozprawy sąd ogłosił wyrok. Dorota została pozbawiona praw rodzicielskich, Krzysiek dostał rozwód i została skazana na 3 lata więzienia. Alan Dablić dostał dożywocie.
Krzysiek, Monika i Julia wyszli z sali rozpraw zadowoleni. Mężczyzna zaprosił je do siebie na kolację. Obie panie przyjęły zaproszenie.
Po rozprawie Julia pojechała do kancelarii, a Krzysiek z Moniką do niej po Tośka. Po drodze wstąpili do supermarketu. Monika zaoferowała się, że zrobi sałatkę i upiecze ciasto. Krzysiek nawet z nią nie dyskutował. Gdy kupili wszystko co im było potrzebne, pojechali do Moniki. Monika zabrała swoje zakupy i poszli do jej mieszkania. Tosiek z Frankiem się tak świetnie bawili, że Krzysiek pozwolił mu zostać. Pojechał do siebie, aby przygotować kolację. O 19 wszyscy byli u Krzyśka. Monika tak jak obiecała, zrobiła sernik i sałatkę. Wszyscy spędzili wieczór w miłej atmosferze, ale nie mogli zbyt długo siedzieć, bo każdy szedł jutro do pracy. Julia oraz Kownaccy podziękowali za kolację i rozeszli się do swoich domów. Krzysiek ogarnął stół, uszykował Tośka do spania, a potem umył się i sam poszedł spać.
Krzysiek obudził się około 6.30. Szykował się do pracy, bo niestety nie dostał wolnego od komendanta. Jakoś o 7 ktoś zadzwonił do jego drzwi. Krzysiek zaczął się zastanawiać kto to może być. Otworzył drzwi i zobaczył w drzwiach swoją prawniczkę z walizkami, rozmazanym makijażem i podbitym okiem.
-Julia, co ci się stało?
-Mogę u ciebie zamieszkać na kilka dni, dopóki nie znajdę jakiegoś mieszkania?- zapytała.
-No pewnie, ale powiesz mi co się stało?- Krzysiek wziął od Julii walizki i wpuścił ją do środka.
-Jak wczoraj wróciłam od ciebie to mój chłopak się wściekł, ale wyszedł z kolegami na piwo. Wrócił nad ranem pijany i wtedy mi się oberwało. Po tej akcji postanowiłam się wyprowadzić. Gdy wsiadłam do auta doszło do mnie, że nie mam gdzie jechać i postanowiłam do ciebie przyjechać- powiedziała zapłakana.
Krzysiek ją przytulił i pocieszył. Oczywiście pozwolił jej zostać, ale zastanawiał się dlaczego taka fajna kobieta jak ona trafiła na damskiego boksera. Nie wnikał jednak w to. Pokazał Julii gdzie co ma, poprosił ją o opiekę nad Tośkiem, do Moniki zadzwonił, żeby przekazała swojej teściowej, że nie przywiezie Tośka i pojechał do pracy.
Po dosyć intensywnej służbie, Krzysiek wrócił zmęczony do domu. Gdy tylko wszedł do mieszkania, przywitał go zadowolony Tosiek. Julia tylko krzyknęła "Cześć" z kuchni. Zapała wszedł do kuchni i zobaczył swoją znajomą, szykującą kolację.
-Nie musiałaś- powiedział, zaglądając do garnka, za co dostał po łapach.
-Oj tam, to przecież żaden kłopot. Myj ręce, bo zaraz podaję do stołu.
Krzysiek poszedł do łazienki, a Julia nałożyła kolację. Zawołała Tośka, a po chwili wszyscy siedzieli przy stole. Zjedli kolację w miłej atmosferze. Syn posterunkowego opowiedział co robili razem z Julią. Po kolacji Tosiek poszedł bawić się do swojego pokoju, a Julia wyciągnęła wino, które kupiła, jak była z Tośkiem w sklepie. Nalali sobie jedną lampkę, później kolejną. Mieli zamiar wypić całą butelkę, więc Krzysiek najpierw uszykował syna do spania, a później wrócił do Julii. Gdy wrócił do salonu, czekała na niego kolejna lampka wina. Kiedy już byli lekko z Julią wstawieni udali się do jego sypialni. Tam wiadomo co się działo.
Miesiąc później
Julia z Krzyśkiem od tego pamiętnego wieczoru byli ze sobą razem. Julia postanowiła się nie wyprowadzać od Krzysztofa. Było im razem dobrze.
Julia razem z Krzyśkiem szykowali się do pracy, kiedy Julia nagle źle się poczuła. Od dłuższego czasu chodziła skołowana, była nieobecna, ale tego dnia czuła się gorzej niż zwykle. Postanowiła, że zadzwoni do kancelarii i powie, że nie będzie jej dzisiaj w pracy. Krzysiek najchętniej zostałby ze swoją ukochaną, ale służba nie dróżba i trzeba było jechać do pracy. Zadzwonił do Moniki, która tego dnia miała wolne, bo miała jechać z synem do przychodni, żeby po badaniach zajrzała do Julii. Monika się zgodziła.
Gdy Krzysiek był w pracy, Julia tak się źle czuła, że nigdzie nie wychodzili. Zadzwoniła do Moniki z prośbą, żeby do niej przyjechała. Monika obiecała, że jak tylko wyjdą z przychodni pojawi się w mieszkaniu Krzyśka. Jak obiecała, tak się stało. Razem z Frankiem przyjechali do Julii.
Tosiek zaprosił Franka do swojego pokoju, a Julia Monikę do salonu. Przygotowała kawę i zaczęły rozmawiać.
-Julia, ja sobie tak myślę. Może ty jesteś w ciąży- zasugerowała Monika.
-Myślisz?- zapytała, popijając kawę.
-Nie wiem, tak sobie pomyślałam, a kiedy powinnaś dostać okres?
-Ja wiem, cztery, może pięć dni temu, ale to się zawsze może zdażyć- Julia próbowała sobie tłumaczyć, że jednak nie jest w ciąży.
-Mam pomysł, jak tylko wypiję kawę to pójdę do apteki po testy, a ty przypilnujesz chłopców.
-Ok- zgodziła się Julia.
Jak tylko Monika skończyła swoją kawę, poszła do pobliskiej apteki i po 10 minutach wróciła z trzema opakowaniami testów. Dała je Julii, a ona poszła je zrobić. Po kilku minutach Monika usłyszała z łazienki płacz. Zapukała i uchyliła drzwi. Zobaczyła Julię, która płacze. Były to łzy szczęścia. Julia była w ciąży i była bardzo szczęśliwa. Obie koleżanki poszły do salonu. Monika postanowiła, że poczeka z nią na przyjazd Krzyśka. Nie chciała też przerywać zabawy swojemu synowi. Około 19 Krzysiek wrócił z pracy. Był trochę zaskocz widokiem Moniki. Gdy już zjadł, poszedł do salonu, gdzie siedziały roześmiane koleżanki. Kiedy Krzysiek usiadł na kanapie, Julia poszła do szafki, gdzie schowała testy, przyniosła je do pokoju i podała Krzyśkowi. Jej partner popatrzył na nią i się wzruszył. Nie sądził, że jeszcze będzie miał dzieci. Był bardzo szczęśliwy. Przytulił swoją ukochaną. Monika zaczęła się po mału zbierać. Pożegnała się z Krzyśkiem i Julią, jeszcze raz im pogratulowała i pojechała ze swoim synem do domu. Krzysiek i Julia posiedzieli do późna, ciesząc się tym, że spodziewają się dziecka.
Pół roku później
Ten wieczór był bardzo ważny dla Krzyśka. Postanowił oświadczyć się Julii. Zawiózł syna do Moniki, a potem zabrał Julię do włoskiej restauracji. Julia domyśliła się o co chodzi, ale nie chciała psuć mu tej przyjemności. W trakcie kolacji, Krzysiek wyjął z kieszeni marynarki pierścionek zaręczynowy i oświadczył się jej. Ona się zgodziła. Uściskała go mocno i Krzysiek założył jej pierścionek na palca. Po kolacji wrócili do domu.
Na drugi dzień wydali przyjęcie z okazji ich zaręczyn dla przyjaciół. Każdy im gratulował. Tosiek był szczęśliwy, że będzie miał nową mamę i rodzeństwo.
4 miesiące później
Julia pewnego rana obudziła się z bulami. Okazało się, że rodzi. Krzysiek szybko się uszykował. Pomógł uszykować się również swojej narzeczonej. Zadzwonił do Moniki, żeby przyjechała do Tośka, a oni jak najszybciej udali się do szpitala. Tak naprawdę to Julia z Krzyśkiem nie wiedzieli, czy będą mieli córkę, czy syna, bo nie chcieli wiedzieć. Chcieli mieć niespodziankę. Krzysztof był cały czas przy Julii. W końcu po sześciu godzinach porodu na świat przyszła córka Julii i Krzysztofa. Postanowili, że dadzą jej na imię Tosia. Szczęśliwa mama wzięła małą na ręce. Bardzo się cieszyła. Potem podała ją szczęśliwemu ojcu. Krzysiek się wzruszył. Potem zabrali Julię z sali porodowej do spokojniejszej sali. Miała szczęście, bo byli sami. Julia karmiła małą, gdy w sali pojawiła się Monika z Tośkiem. Krzysiek podszedł do Julii i jak zobaczył swoją siostrę to zaczął skakać z radości.
-Jak ma na imię?- zapytał przeszczęśliwy Tosiek.
-Antosia- Julia uśmiechnęła się do niego. -Mogę wziąć ją na ręcę?
-No jasne, tylko usiądź.
Julia podała ostrożnie córeczkę Tośkowi. Braciszek uśmiechnął się do siostrzyczki, ona najwyraźniej polubiła swojego brata, bo też się uśmiechnęła. Gdy Tosiek się nacieszył swoją młodszą siostrzyczką, podał ją ojcu. Cała trójka była szczęśliwa. Monika zostawiła rodzinę i wróciła do domu. Tosiek i Krzysiek zostali z Julią i małą Tosią. Byli zadowoleni, że mają siebie. Siedzieli tak długo, że pielęgniarka musiała ich wyganiać, ale oni nie chcieli zostawiać ich samych. No ale w końcu ulegli i wrócili do domu.
Trzy miesiące później
Odkąd Julia wyszła z mało Antosią ze szpitala trwały wielkie przygotowania do ślubu Julii i Krzyśka oraz chrztu małej Antosi. Julia jak i Krzysiek byli zalatani. Całe szczęście Monika bardzo im pomagała. Była z Julią wybrać sukienkę, pilnowała ich dzieci gdy oni załatwiali salę, kościół i tego typu szczegóły.
W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień. Krzysiek rano pojechał do swojego świadka, którym był Mikołaj, z kolei do Julii przyjechała świadkowa, czyli Monika razem z Arturem, który był chrzestnym Tosi i Frankiem oraz chrzestna, którą była Ola. No i rodzice Julii. Najpierw pomogli uszykować się Julii, a potem uszykowali małą.
Około 15 po Julię przyjechał Krzysiek razem z Mikołajem. Gdy wszedł, zobaczył piękną Julię w długiej, malinowej sukience. Pocałował ją i wręczył bukiet. Rodzice Julii udzielili im błogosławieństwa i pojechali do kościoła. Świadkowie razem z parą młodą pojechali jednym samochodem, a chrzestni z Antosią i Frankiem. Około 16 byli pod kościołem. Zaczęła się piękna msza ślubna, połączona z chrzcinami małej Antosi. Julia, Krzysiek, rodzice Julii i nawet Monika byli wzruszeni. Po mszy goście udali się na salę. Tam odbyła się zabawa do białego rana. Mała Tosia dała się nawet pobawić rodzicom. O północy odbyły się tradycyjne oczepiny. Jako, że Julia nie miała welonu, rzucała bukietem, który złapała Ola. Muszkę Krzyśka złapał Jacek. Potem państwo młodzi pokroili tort. Do rana trwały tańce. W niedzielę o 13 odbyły się poprawiny. Po tym wszystkim zmęczone małżeństwo razem ze zmęczonym dziećmi wrócili do swojego mieszkania. Byli szczęśliwi, że mogą być razem.
Po sześciu miesiącach od ślubu kupili sobie dom na obrzeżach Wrocławia. Razem tworzą szczęśliwą rodzinę. Krzysiek jest szczęśliwy, że ma tak wspaniałą żonę, Julia, że ma wspaniałego męża. Oboje się cieszą, że mają takie wspaniałe dzieci, a Tosiek się cieszy, że ma oboje rodziców i małą siostrzyczkę. Mała Tosia z kolei widać, że cieszy się jak jej rodzice i brat są przy niej.
I żyli długo i szczęśliwie. Koniec.
Myliłam się na początku. Jednak można napisać miniaturkę ze szczęśliwym zakończeniem. I jak? Podoba się wam?